Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 68.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1913   —

— Umilkł. Powoli zbliżył się do urzędnika; stał przy nim, trzymają ckuferek. Ale naraz wypuścił z rąk i z taką siłą ścisnął raptownie urzędnika za szyję, że komisarz, nie spodziewający się napaści, stracił oddech. Policjant był niemal zaduszony.
— Aha, już napół ocalałem! — mruczał Shaw. — Co znaczy taki szczur lądowy wobec kapitana Grandeprise!
Zamknął kuferek i podszedł z nim do okna, które otworzył. Na pustym trotuarze nie widać było policjantów. Stanął na parapecie. Skok był wysoki, ale nie niebezpieczny. Jeden sus — Landola stał na trotuarze.
Trzymając wciąż pod ręką kuferek, korsarz podszedł do dorożki.
Po chwili dorożka odjechała. Ponieważ trzeba było zacierać ślady, przeto Landola wysiadł i dalej ruszył pieszo. Minąwszy kilka ulicy i zaułków, wsiadł w drugą dorożkę i rzucił dorożkażowi adres prawdziwy. Kazał czekać, wszedł na pierwsze piętro, zapukał i otworzył drzwi, usłyszawsy głośne, rozkazujące: — Entrez! — Stał wobec jenerała Douai.
— To, pan, kapitanie? — zapytał jenerał. — Co pana tak rychło sprowadza?
— Chciałem pana ostrzec, ekselencjo, — brzmiała odpowiedź. — Musi pan bezzwłocznie uciec. Jesteśmy zdradzeni.
— Horrible! Któż to nas zdradził?
— Nie wiem.
— A pańskie papiery?