Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 67.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1862   —

— Ma pan na myśli wydanie Landoli w pańskie ręce?
— Tak. Skąd pan wie?
— To Cortejo mi powiedział. Zresztą przypuszczenie pańskie jest niesłuszne. Sennor Cortejo nie chce pana oszukiwać, wręcz przeciwnie, wysyła pana do Veracruz właśnie w tym celu, aby wywiązać się z przyrzeczenia. Tam jego agent ma wiadomości o korsarzu, które pan do nas przywiezie.
— Chyba, że tak. Ale dlaczego Cortejo panu to polecił? Dlaczego sam ze mną nie rozmawia?
— Cortejo wyjechał dzisiaj.
— To mi się wydaje podejrzane, sennor Hilario!
— Cortejo ledwie zdążył napisać ten list, który polecił mi panu wręczyć.
— Ha, list ten istotnie mówi o Landoli? Do kogo jest wystosowany? Pokaż pan!
— Do rybaka Gonsalvo Verdillo’ który jest agentem Corteja.
— Daj pan list. Wyruszę natychmiast.
— Proszę pana o to. Niech sennor bezzwłocznie wyjedzie i czym prędzej wróci. Ale bądź przezorny; dziś nie jest rzeczą bezpieczną mieć pry sobie list Corteja. —

∗             ∗