Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 62.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1740   —

— To możliwe. Słyszałem, jak Cortejo ryczał z bólu i widziałem, jak chłodzono mu twarz wodą.
— W takim razie nie mógł brać osobiście udziału w walce. Bardzo nam teraz zależy na tym, aby się dowiedzieć o jego dalszych losach. Niedawno natrafiliśmy na rozbitków jego szajki i wytępiliśmy ich co do nogi. Przywódca twierdził, że Cortejo nie żyje, że został przez was zastrzelony, albo utonął. Czy to prawdopodobne?
— Raczej zamordowali go właśni ludzie.
— Co pan powiada! Nie byliście jeszcze dziś na brzegu?
— Daję panu do rozporządzenia wszystkie moje małe czółna, doktorze, aby pańscy ludzie mogli dostać się także na przeciwległe wybrzeże. A teraz wsiadajcie sennores do czółna!
Skoro dotarli do statku usiedli na pokładzie, aby pokrótce opowiedzieć sobie rzeczy najważniejsze. Lord zdał sprawę ze swej podróży do Anglii. Niestety, nie miał czasu jechać do Polski.
— A więc wszyscy nasi żyją? — zapytał Zorski. — Moja matka, siostra? Don Manuel i moja Roseta?
— Byli zdrowi, kiedy wyjeżdżałem do Meksyku.
— A miss Amy przebywa teraz u nich?
— Tak, aż do mego powrotu. Następnie wszystko się ułoży. Minął czas próby. Wszyscyśmy, cierpieli ogromnie, aliści Bóg dał nam siły, abyśmy mogli znieść nasz ból.
— Kiedyś, o spokojniejszej godzinie, musi