Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 42.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1169   —

Sennor Zorski wyruszył z domu, by odszukać ciebie, hrabio, i kapitana Landolę.
— Na Boga, a więc to ten sam człowiek, o którym mi wczoraj opowiadał Mindrello! Powiedz, to lekarz i bratanica moja, Róża, jest jego żoną, nieprawdaż?
— Tak.
— Operował mego brata i przywrócił mu wzrok?
— Tak. Ale skąd wie pan o tym wszystkim, don Fernando?
— Dowiesz się później. Patrz, sułtan się niecierpliwi. Jak dawno już temu opuściłaś kraj ojczysty?
— Szesnaście lat — odparła
Córka hacjendera zmieniła się niewiele W przeciągu tych wielu, bądź co bądź, lat Tu, w Harrarze, gdzie ludność, zwłaszcza kobiety, starzeją się niezwykle szybko, Emma mogła uchodzić za dwudziestoletnie dziewczę. Odpowiedź jej wywarła na don Fernandzie ogromne wrażenie. Stał z otwartemi ustami w milczeniu. Dopiero po długiej chwili zapytał:
— Szesnaście lat? Gdzieżeś była przez ten cały czas?
— Na wyspie.
— Na jakiej wyspie, Emmo?
— Ach, zapominam ciągle, że pan o tem wszystkiem nie może mieć nawet pojęcia. Landola wziął nas w Guaymas do niewoli i umieścił na odludnej wyspie Oceanu Wielkiego, gdzie żyliśmy przez ten cały czas.
— Mój Boże, to niesłychane, zdumiewające!
W tym momencie sułtan przerwał. Przysłuchiwał się rozmowie w milczeniu, wreszcie znudziło mu się to I rzekł: