Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 42.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1170   —

— Nie zapominaj, że czekam na odpowiedź. Cóż ci takiego opowiedziała?
— Powiada, że podczas spaceru po morskiem wybrzeżu, schwytał ją i wziął do niewoli jeden z chińskich piratów.
— I sprzedał ją później na Ceylonie emirowi?
— Tak.
— A więc powiedział mi prawdę. Czy jest kobietą, czy dziewczyną?
— Dziewczyną.
— Dobrze. Czy powiedziała coś o mnie?
Hrabia skłonił się głęboko i rzekł:
— Jestem twym posłusznym sługą i przedewszystkiem myślę o tobie, o sułtanie. Dlatego postanowiłem skierować oczy jej na ciebie i zapytać, co serce jej powiada na twój widok.
Twarz władcy wyrażała w tej chwili błogość i zaciekawienie zarazem. Pogładził się po brodzie i zapytał tonem, zdradzającym dobry humor:
— Cóż ci odpowiedziała?
— Odpowiedziała, że jesteś pierwszym wogóle męzczyzną, na którego widok serce jej coś mówi
— A dlaczego?
— Albowiem twarz twoja pełna dostojności, oko pełne siły i wyrazu. Chód twój dumny, a sam tyś poważny jak kalif. Oto jej słowa.
— Jestem z ciebie bardzo zadowolony, mój niewolniku, tak samo jak i z niej. Sądzisz więc, że odda mi swoje serce i nie będę zmuszony zdobywać go siłą?
— Mężczyzna nigdy nie powinien zdobywać siłą miłości kobiety. Powinien patrzeć na nią pobłażliwie i ła-