Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 42.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1162   —

Zaczął wypytywać w najrozmaitszych znanych sobie dialektach; odpowiadała tylko kiwaniem głowy.
— Nie zrozumie — rzekł wreszcie sam do siebie. — Ale znajdę sposób porozumienia się z nią. Jest chrześcijanką. Chrześcijaninem jest również niewolnik, którego wczoraj wrzuciłem do lochu. Twierdzi, że był księciem. Mówi z pewnością wszystkiemi językami niewiernych; niechaj więc będzie moim tłumaczem. Chcę jej powiedzieć, że nie jest u zwykłego mieszkańca Harraru, a u władcy tego kraju.
Rozwiązał teraz wszystkie kosze i paki. Niewolnica ujrzała ku swemu zdumieniu nawałę złota i srebra, monet i kruszców; była przekonana, ze się dostała do najbogatszego człowieka w kraju. Chociaż wśród skarbów znajdował się nie jeden przedmiot, który w Europie nie jest wart grosza, ale w Harrarze były to perły urjańskie. Wystarczył powierzchowny rzut oka, aby przekonać się, że nagromadzono tu skarby miljonowej wartości.
Sułtan zaprowadził białą niewolnicę do swego skarbca dla bardzo określonych powodów. Przedewszystkiem chciał olśnić ją bogactwami, następnie pragnął nasycić się jej krasą. Aby uniknąć swarów i ataków zazdrości, nie zabrał jej do swych odalisek.
Wreszcie wyszedł i przyniósł osobiście białej dziewczynie jadła i napoju, potem zaś, schowawszy skarby, oddalił się, ponieważ musiał doglądać swych ludzi, gdy rozdzielali między siebie zakupiono towary; chciał również starego kata, który pełnił funkcje dozorcy więziennego, posłać po chrześcijanina — niewolnika. —
Don Fernando ślęczał w lochu i myślał o plano-