Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 35.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   977   —

czelnik Juarez jest czerwonym mężem, którego głosu milej nam słuchać, aniżeli jakiegoś bladolicego. Synowie Apachów nie dadzą się zwalczyć przez Komanchów. A teraz proszę obu drugich naczelników, by zabrali głos.
Wtedy wstał Niedźwiedzie Serce i przemówił.
— Tu stoi brat mój, Bawole Czoło. Jest on sławnym wojownikiem. Nie obawia się żadnego wroga, a z ust jego wychodzi zawsze prawda. Nie powie on nigdy czegoś takiego, ani też nie będzie żądał tego, coby przyniosło szkodę synom i córkom Apachów.
Zabijałem z nim Komanchów i zdobędę z nim jeszcze wiele innych skalpów. Wrogowie nasi są już w drodze, więc nie możemy tracić czasu. Obecnie zgromadzone są tu trzy rody Apachów, by przyszykować mięso na zimę. Jestem naczelnikiem dzielnych Icarillos-Apachów.
W tej chwili z nimi wyruszam, jeżeli oba pozostałe plemiona obiecają przygotować dla nas mięso na zimę, a potem przyłączyć się do nas.
Trzeci naczelnik, syn starego, zabrał także głos:
— Mój brat Niedźwiedzie serce powiedział prawdę. Wojownicy Apachów nie mogą tracić czasu. Jedno z plemion musi się zaraz wybrać w drogę. Ale które, moje, czy jego, o tym postanowi narada.
Tak więc wszystkie trzy szczepy okazały ochotę, chodziło o to, by zapytać jeszcze czarownika. Jego zdanie ważne jest, jeżeli chodzi o wy-