Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 28.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   772   —

— No, któż to? — zapytała ponownie.
— Jeden Polak — brzmiała krótka odpowiedź.
Przyjaciółka popatrzyła na nią badawczo, zaśmiała się i rzekła:
— Polak! I to wszystko? Więcej nic nie wiesz o nim?
— Gość angielskiego posła.
— A, to jakaś ważna figura.
— Lekarz. Na liście zapaśników jest zapisany jako Carlos Zorski.
— Ach, co za cudowna postać! A tyś zapomniała jego nazwiska — zaśmiała się przyjaciółka hrabiny ironicznie.
— Jest za wielki, za potężny — odpowiedziała piękna pani.
Przyjaciółka znów zaśmiała się:
— No, to rzecz gustu.
— Nie sądzę, by jego silna postać odznaczała się zręcznością. A do tego Polak — jakże się może zmierzyć na lasso i sztylet z Meksykańczykiem? Polacy są zbyt łagodni, ale w rusznicy i pałaszu mają pewną biegłość.
— Ganisz go, to pewny znak, że ci się podoba.
— Oho! — rzekła dumnie hrabina.
— A kto ten sennor przy jego boku? — zapytała przyjaciółka.
— Przyjaciel Polaka, również gość posła. Oficer, nazywa się Alfred de Lautreville.
— Ty, jak widzę, dobrze znasz tych cudzoziemców.