Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 26.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   716   —

— Moja kochana pani Zorska. Nie wiem, co mam uczynić, ale szanowna pani sama słyszała słowa księcia. Jego oświeconość, książę Eusebio del Olsunna poleca mi uroczyście prosić panią dlań o rękę. Bóg świadkiem, że ręka ta jest nader szlachetna! Z pewnością jest ona tyle warta co ręka damy dworu. Jeżeli słowa księcia nie są żartem, życzę pani szczęścia i proszę nie odmawiać prośbie księcia.
Wtedy pani Zorska wstała i podziękowała rotmistrzowi za życzenia, a przy tym wyraziła swą zgodę.
— O, moja matko! — krzyknęła Flora. — Mam już matkę, którą mogę kochać. Jakże szczęśliwą czynisz twą córkę!
Oblicze księcia błyszczało radością.
Róża i panna Zorska nie mogły niczego zrozumieć, jednak obie wstały, by złożyć życzenia zaręczonym.
W drzwiach stał Ludwik, nie dowierzając swym uszom i oczom. A za drzwiami nasłuchiwał ktoś, któremu serce gwałtownie bilo — Otto Rudowski. Wiedział, że teraz nastąpi rozstrzygający moment.
Tymczasem rotmistrz oprzytomniał, a wreszcie rzekł:
— Ekscelencjo, zabierasz mi damę, której mi nikt nie zastąpi A co najgorsza, że i panna Zorska nie zechce teraz u mnie pozostać.
— O, nie smuć się, drogi przyjacielu — rzekł książę — już i o tym pomyślałem.