głupi i zatruwał tak długo sobie i swemu chłopakowi życie! Od teraz zmieni się wszystko!
Takiej radości jeszcze nie było na zameczku w Zalesiu.
Do późnej nocy siedzieli pojednani i połączeni, upijając się wspólnym szczęściem.
Jedyny cień przysłaniał tę radość — choroba hrabiego Emanuela i nieobecność Zorskiego.
Po ciężkiej potyczce z okrętem korsarskim „Róża“ wróciła na rzekę. Noc była ciemna i dlatego podróż nie była niebezpieczna. Helmer zapamiętał sobie wszystkie zagięcia rzeki i odważył się podjąć się swej misji.
Obok niego stał Zorski niezwykle rozdrażniony.
Chciał się jak najprędzej rozprawić z Landolą, a ten wymykał mu się z rąk.
Trudno go było schwytać.
Landola skierował się ku południu.
„Pozdrowienie z Rodrigandy“ było dlań zagadką. Ten, który je przyniósł i wykrzykiwał, był jego wrogiem. Ale czarny kapitan nie wiedział kto nim jest. Domyślał się, że jacht popłynie do Kapstadtu i da znać władzom. Trzeba więc coś poradzić.