Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 23.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   632   —

ty, ty, którą kocham całym moim jestestwem. Powiedz mi, moja cudna, jak się nazywasz?
— Flora — szepnęła.
— Flora, moja słodka, wspaniała Flora. Czy ty mnie naprawdę kochasz?
— Bardzo, bardzo — szeptała.
— I chcesz być moją, chociaż mnie ojciec od siebie odepchnął?
— Będę twoją i zastąpię ci ojca i świat cały, mój...
— Ottonie! — dodał młodzieniec.
Spoglądała nań czule, siedzieli obok siebie, radując się szczęściem, a przy tym zapominając o całym świecie... Naraz kojącą ciszę przerwał wystrzał armatni. Spojrzeli na zatokę, gdzie jeszcze wznosiła się chmurka dymu.
— Widzisz — rzekł Otto — jacht dotarł do przystani. I ja też spodziewam się przybić do przystani, a miłość będzie moim sternikiem. Żyć będę tylko dla niej i dla ciebie... Mam tylko jednego przyjaciela.
Jest nim niejaki Karol Zorski. Poznaliśmy się w gimnazjum. Ojciec jego był profesorem. Po jego śmierci Karol poszedł na uniwersytet, a ja do szkoły wojennej. Jednak często widywaliśmy się.
Ostatecznie wynikiem naszej wielkiej przyjaźni było to, że jego matka jako wdowa została wezwana przez mego ojca i prowadzi mu gospodarstwo. Teraz jest on jednym z najsławniejszych lekarzy-operatorów.
— Przez dłuższy jednak czas zwiedzał róż-