Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 23.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   631   —

— Nie chciałem źle sądzić mego ojca. Mimo zakazu udałem się doń. Prosiłem go, błagałem o przebaczenie. Obiecałem nigdy nie wystawiać publicznie obrazów — nic nie pomogło. Wedle niego, sprzeciwiłem się wydanemu rozkazowi, poniżyłem swój honor oficerski i swoją cześć. Nie mając innego wyjścia ,wstąpiłem do grona wzgardzonych artystów. Uwolniłem się od wojska i oddałem się całą duszą sztuce. Nie była ona dla mnie tak okrutna, jak mój ojciec. Zyskałem sławę, pieniądze i niezależność... A przecież jestem odepchniętym dzieckiem i nie mam prawa do szczęścia w życiu!
— Proszę się nie przejmować. Trzeba iść odważnie naprzód, za głosem serca! Ten głos z pewnością pana nie oszuka — rzekła, biorąc jego ręce w swoje dłonie.
— Sennora, czy wiesz, co mówisz? Czy przeczuwasz pani, co musiałbym uczynić, słuchając tego głosu?... Musiałbym przycisnąć cię do serca mego i nigdy, nigdy już nie puścić! Musiałbym to uczynić, by nie zaszło moje słońce, by gwiazdy nie tylko świeciły we śnie, lecz w pobliżu, na jawie. Czy wolno mi, sennora?
Oczy jej zaszły łzami. Objęła swymi ramionami jego szyję i nie mogąc nad sobą zapanować, rzekła:
— Wolno ci, mój kochany! Pozwalam ci, gdyż jestem twoją.
— Dzięki ci, Boże! Życie moje będzie teraz jasne. Demon, który mnie tak strasznie prześladował, został pokonany. A moją wybawicielką jesteś