Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 22.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   606   —

chłop i zna się dobrze na leśnictwie. Wręczy Panu skórę wilka i uszy rysia, za które proszę o premię.
Zasyłam najserdeczniejsze pozdrowienia i kreślę się z uniżonością oddany

Robert Rudowski
nadleśniczy, rotmistrz w st. sp.

Naturalnie, nowa fala śmiechu. Wreszcie Ludwik musiał objaśnić wielkiemu księciu całą historię z chłopcem.
Zaciekawione towarzystwo przyrzekło Ludwikowi, że jutro przyjedzie, by obejrzeć dzielnego dzieciaka.
Szczęście Ludwika nie miało granic.
Powrócił do Zalesia, gdzie tymczasem prowadzono poważną naradę. Zaledwie bowiem Ludwik wyruszył z domu, na podwórze wtoczył się powóz, w którym przyjechał prokurator.
Rudowski przyjął go serdecznie. Zapalono cygara, a nieco później zaczął mówić prokurator:
— Wiecie, panowie, że chciałem zaciągnąć języka co do okrętu „La Pendola“ i hiszpańskiego kapitana Henrico Landola. Uczyniłem to już. Mam krewnych i stosunki w urzędzie spraw zewnętrznych w Berlinie. Mój przyjaciel był przy poselstwie w Londynie. Dzisiaj otrzymałem depeszę. Telegrafowano z Berlina i Londynu do różnych konsulatów, a wynik jest taki:

„Pendola“ stała na kotwicy w ubiegłym tygodniu koło św. Heleny, by zaopatrzyć się w wodę. Potem ruszyła do Kapstatu, gdzie dotąd stoi na kotwicy...