Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 21.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   595   —

go lekarza Karola Zorskiego, który niedawno powrócił z Hiszpanii.
Zręczny sługa, rodowity Paryżanin, najęty przez Alfonsa de Rodriganda (gdyż on był tym magnatem, o którym mowa) w Orleanie, rzucił się w wir miasta i niedługo stanął przed swym panem z następującą wiadomością..
— Mieszka w hotelu „d‘Aigle“, rue de la Barillerie.
— Hm, dobrze.
Namyślił się, potem rzekł:
— Słuchaj, czy ty naprawdę znasz dobrze Paryż? Chodzi mi o figiel. Ten doktór Zorski jest moim przyjacielem, chciałbym, żeby mnie nie poznał.
— Hm, łaskawy pan daruje — ale to tak nie uchodzi. Wszelkie przebrania, fryzury, kosmetyki w celach niepoznania... hm, fryzjer zażąda legitymacji, a nie wiem, czy tego sobie pan dobrodziej życzy... Dlatego pozwolę sobie zaprojektować niejakiego papę Torbillona, który takich arcydzieł fryzjerskiej sztuki dokonuje mnóstwo.
Poszli.
Papa Torbillon miał właśnie u siebie gościa. Był to ogromny, silny młody chłop, Gerard Mason, brat Annety. Jego to zgodził papa Torbillon u siebie na służbę. Torbillon zajmował się złodziejstwem i rozbojem na wysoką skalę. Sam nie rozbijał, bo był małą, chudą, słabą figurką.