Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 20.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   569   —

— Często on u niej bywa — rzekł Alimpo. — Dziewczyna mi opowiedziała wszystko. Mówiła, że książę Olsunna też często tam przychodzi, Przychodzą co dzień, ale nie cieszą się jej względami. Jest piękna jak anioł, ale ma w sobie setki djabłów, ekscelencjo!
Hrabia podniósł nagle głowę i z błyszczącą od gniewu źrenicą zapytał:
— Kto to powiedział:
— Sam widziałem i moja Elwira powiedziała mi to samo.
Alimpo zająknął się. W tej chwili wypowiedział po raz pierwszy słowa, które później w życiu miał tyle razy powtarzać.
— Czy ona dobrze zna tancerkę? — zapyta? hrabia.
— Ho, ho, bardzo dobrze, gdyż jest jej pokojówką. Od dziś jest ona moją narzeczoną, jeżeli tylko ekscelencja nie sprzeciwi się temu.
— Jutro więc udasz się do Elwiry w cywilnymi ubraniu i dowiesz się, kiedy wyszedł Henrico. Masz tu moją szkatułę i kupisz najdroższy i najpiękniejszy bukiet. Oddasz go tancerce, ale nie powiesz ,kto go jej przysyła. Jeżeli dobrze się wywiążesz z tego zadania, a Elwira okaże się dobrą i uczciwą dziewczyną, zaopiekuję się wami. Teraz zostaw mnie samego i idź spać.
Alimpo schował sakiewkę do kieszeni i podziękowawszy ukłonem, odszedł. Tej nocy czul się bardzo szczęśliwy, co sprawiło, że nie mógł zmrużyć oka.