Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 12.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   322   —

szybko ku morzu. Był o wiele lepszy i szybszy, W biegu jak „Jefrouw Mietje“.
Kapitan stał przy sterze i badał prędkość okrętu. Był zadowolony.
— Hurrach! zdejmcie starą flagę, czarne do góry! maski na siebie! broń do ręki! działa gotowe do bitwy! Te rozkazy wywołały gwar i zamęt pomiędzy służbą okrętu, ale w dziesięć minut później okręt „Pendola“ zmienił zupełnie swój wygląd tak, że nikt by go nie poznał; z handlowego stał się korsarskim.
— Jak myślicie, maat, dogonimy Holendra? — spytał kapitan.
— W każdym razie, sennor — odrzekł sternik.
— Nawet przy zmienionych żaglach?
— Tak. Obserwowałem ich przy odbiciu.
— Możemy w dwie godziny rozpocząć taniec.
„Jefrouw Mietje“ dostał się tymczasem na pełne morze i płynął spokojnie, bez pośpiechu w kierunku północnym. Wkrótce ukazał się księżyc i w jego blasku srebrzyły się kołyszące się fale morskie. Jefrouw siedziała na swym zwykłym miejscu z nieodstępną pończochą w ręku, kapitan zaś udał się do kajuty, by wciągnąć w rachunek wydatki poprzedniego dnia. Sternik oparł się o koło i zamiast patrzeć przed siebie, patrzał w tył. Przez lornetę obserwował jakiś punkt. Niedługo zabrzmiał jego silny głos:
— Heda Nels!
— Słucham, maat! — brzmiała odpowiedź.