Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 07.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   193   —

poza zamek. Zresztą, drzwi i okna były pozamykane.
— Może jest w bibliotece? — zawołała hrabianka — szukajmy go, Karlos szukajmy, póki czas.
Przetrząsnęli we troje bibliotekę, ale nie znaleźli śladu nawet po hrabim. Zorski nie posiadał się ze zdumienia.
— Nie rozumiem, w jaki sposób don Emanuel zniknął — rzekł w końcu. — Był tak słaby, że z trudem powstałby o własnych silach z łóżka; cóż dopiero mówić o ucieczce z zamku? Przy tym był spokojny zupełnie, apatyczny i nic nie zdradzało tego rodzaju zamiarów z jego strony.
Obejrzał raz jeszcze drzwi i okna i rzekł:
— Proszę, niech panie się przekonają, że wszystkie drzwi i okna są pozamykane od wewnątrz, którędy więc mógłby się hrabia wydostać?
— Don Emanuel musi być jeszcze w zamku! — zawołała energiczna Angielka — zawezwijmy ludzi, niech go szukają!
W minutę później wszczął się niebywały ruch i hałas w cichej siedzibie Rodrigandów. Cała służba została postawiona na nogi i nie było zakątka w całym zamku, do którego nie zajrzeliby strwożeni słudzy i domownicy hrabiego.
Wśród ogólnego przejęcia pozostały obojętne trzy osoby tylko: notariusz, siostra Klaryssa, Alfons. Siedzieli najspokojniej w świecie w salonie i gwarzyli między sobą, jakby nic nie zaszło.
— Gdzie on się podział naprawdę? — spytała wreszcie pobożna zakonnica.