Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 05.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   136   —

Wóz ruszył cichutko, a notariusz, zacierając ręce z radości, wrócił do Rodriganda.


Rozdział 12.
ODKRYCIE ZORSKIEGO.

Następnego dnia doktór Zorski spotkał podczas porannej przechadzki miss Amy.
— Myślałem właśnie o pani rzekł, powitawszy młodą Angielkę.
— O mnie? — zdziwiło się dziewczę.
— Tak, miss Amy. Myślałem o pani w związku z krajem, do którego pani się udaje, a który znam doskonale.
— Mówi pan o Meksyku?
— Tak.
— Wie pan, panie doktorze, z niepokojem myślę o tym, co mnie czeka w tym dzikim kraju wiecznych wojen domowych, rewolucyj i bandytów.
— Oh, miss Amy, zapewniam panią, że w Meksyku żyje się bardzo przyjemnie i dostatnio, zwłaszcza jeżeli się mieszka w stolicy.
— Ale na prowincji, sir! Opowiadają okrutne rzeczy o krwiożerczości meksykańskich bandytów, których tam jest więcej, niż ludzi uczciwych.
— Tak źle nie jest — uśmiechnął się Zorski — wprawdzie każdy Meksykanin lubi swobodne życie stepowe i jest niezmiernie skłonny do zwad i krwawych awantur, ale wszyscy są niebywale rycerscy wobec dam. Zapewniam panią, że