Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 01.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   23   —

— Śmieszne — mówili obecni przy badaniu lękarze — nie wierzymy w powodzenie.
Na nic się jednak nie zdały ironiczne docinki lekarzy. Hrabia zrezygnował z operacji.

W godzinę później odbyła się narada w pokoju siostry Klaryssy. Obecni byli hrabia Alfons, notariusz i doktór Frankas.
— O, święta Madonno, któżby przypuścił, że coś stanie na przeszkodzie. Tak pewni byliśmy powodzenia, a ten przybłęda zjawił się, by zniweczyć nasze dzieło.
— Musimy usunąć tego łotra — odezwał się doktór Frankas.
— Czy przypuszcza pan, że mógłby uleczyć hrabiego?
— Z całą pewnością, starszy asystent doktora Letourbier to znakomitość.
— On pewnie podejmie się i operacji oczu.
— I ta się może udać.
— Postaramy się więc przeszkodzić mu, a w jaki sposób, to już moja sprawa — rzekł notariusz.


ROZDZIAŁ IV.
Spowiedź umierającego starca

Wkrótce po wyjściu notariusza z namiotu brygantów zapadł zmrok. Młody „brygant“, który znalazł starca w górach, zaprowadził go w głąb jaskini.
— W tej celi zamieszkasz, mój starcze. Kapitan pozwolił ci zostać u nas.
Niedługo będę korzystał z waszej gościnnoś-