Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Złota maska.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Szczęściem jej, zapuchniętych oczu przechodnie widzieć nie mogli, bo już zmrok nadszedł, a z góry zaczął sypać drobny, gęsty śnieg, pierwszy śnieg nadchodzącej zimy.