Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Podniosła się z wysiłkiem i drewnianym krokiem szła do domu.
Nagle stanęła... Cóż to za melodja? Stara, tak dobrze znana... Co oni grają?... Tak... „Królowa Pereł“... Jej pierwszy występ.

„W moim pałacu z korali,
„Wśród opalowych mgieł...“

A później czarna jaskinia sali hucząca od oklasków. Brawo, brawo!... Brawo!...

„W moim pałacu z korali,
„Wśród opalowych mgieł...“

Potem kolacja w Bristolu i szepty, i odwracające się głowy, zaciekawione oczy, i ten stół w środku, a przy nim Ksawery... Purpurowe róże i kartka „Hołd i podziw dla Królowej Pereł“... Kartka do wiązanki kwiatów przypięta była złotą szpilką z wielką perłą... Z fałszywą perłą.
— Wprowadzono panią w błąd — mówił jubiler — to tylko niezła imitacja.
Jej wymarzone życie, jej upragniony pałac z korali — to tylko imitacja...
Weszła przez hall i odrazu znalazła się w tłumie gości. Zastanowiło ją, że wszyscy spoglądali ku niej z jakiemś szczególniejszem zaciekawieniem, badawczo i złośliwie. Za jej zbliżeniem się milkły śmieszki i półgłosem prowadzone rozmowy.
Nie rozumiała o co chodzi, zresztą nie miała czasu nad tem się zastanawiać. Kucharz dał znać, że kolacja gotowa, i należało prosić do stołu, a raczej do stołów, gdyż