Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przecież w uśmiechu i w brzmieniu głosu moc wdzięku. Wychowany w Anglji, uchodził powszechnie za szczyt taktu specyficznie angielskiego, a może i sam nieco stylizował się na Anglika, jeżeli tak można było nazwać zamiłowanie do pewnego typu ubrań, potraw i tematów.
Jego zjawienie się w Wysokich Progach zelektryzowało wszystkie okoliczne dwory, gdzie tylko były panny na wydaniu. Raszewski bowiem, od trzech lat wdowiec, uważany był za dobrą partję, za porządnego kandydata na męża.
Magda, skoro przekonała się, że kuzyna Janka nic z panią Aldoną nie łączy, z kolei zaczęła go też posądzać o matrymonjalne zamiary. Nawet sama zachęcała panny z sąsiedztwa do atakowania tej, jak się zdawało, skłonnej do poddania się, fortecy.
Dlatego w Wysokich Progach coraz częściej zaczęły bywać panny Rżewskie i ich kuzynki z Pomiechowa, Zosia Sarbiewska, Kira Nęcka, Lilitka Suchobłocka, Mirta Harniewiczówna, no, i cała trójka z Zalotów.
Szybko orjentując się w sytuacji, wszystkie te panny usilnie zabiegały o życzliwość Magdy, nie ulegało bowiem wątpliwości, że pan Jan żywi dla niej największą sympatję, że ją wysoko ceni i że zatem z jej zdaniem będzie się liczył. Tem też, nie ulegając złudzeniom, tłumaczyła sobie Magda nagłą zmianę frontu nietylko wśród tych zadzierających nosa dziewcząt, lecz i wśród ich matek, czy ciotek.
— Dzięki kuzynowi stałam się modna w okolicy — mówiła panu Raszewskiemu — jeszcze kilka tygodni, a gotowam uwierzyć, że przestali mnie uważać za intruza.
— To, co kuzynka mówi — odpowiedział — jest naj-