Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szpak z lekko anglezującą amazonką na grzbiecie. Z odkrytą głową, z jasno blond włosami ostrzyżonemi po męsku i z opaloną na bronz cerą wyglądała na młodego chłopaka.
— To Ruta — powiedział Ksawery — ładna, prawda? I jak trzyma się w siodle!
I Ruta ich dostrzegła:
— Hop, hop!... — krzyknęła ku nim. — Uwaga!...
I z miejsca przechodząc w galop, okrążyła trawnik, zawróciła ostrym łukiem i ruszyła wprost na pasącego się w środku osła. Jeszcze chwila, poderwała szpaka i pięknym susem przeskoczyła żywą przeszkodę. Potulny osioł nie zwrócił na to żadnej uwagi, a Ruta roześmiana i zadyszana zeskoczyła z siodła przed gankiem.
— Klasa, co? — zawołała i, nie czekając potwierdzenia, odwróciła się, by włożyć w usta dwa palce i gwizdnąć tak przeraźliwie, aż szpak przysiadł na zadzie.
W tejże chwili z krzaków wybiegł chłopiec stajenny i zabrał konia. Ruta weszła na ganek, ściągnęła z rąk duże skórzane rękawice i, rzuciwszy je wraz z pejczem na stół, wyciągnęła rękę do Magdy:
— Runicka — powiedziała poprostu. — Na imię mi Ruta. Wery, czy mogę do niej mówić „na ty“?
— Ależ bardzo mi będzie przyjemnie — zaczerwieniła się Magda.
— No, to musimy się pocałować — orzekła Ruta i rozległy się dwa głośne cmoknięcia, poczem młoda panna nadstawiła policzek Ksaweremu i jednocześnie krzyknęła w otwarte drzwi: — Pić!... Pić!...
W długich butach, spodniach i w angielskiej bluzce z szafirowym krawatem wyglądała prawie pomęsku. Tylko pełen wdzięku owal twarzy, dziewczęco świeża cera i szafirowe oczy z nieprawdopodobnie długiemi