Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odjechał we środę. Czas ten spędzili razem, nie rozstając się ani na chwilę. Ksawery w rezultacie zaklinał Magdę, by mu pozwoliła zostać dłużej, lecz pomimo tego, że sama również bardzoby tego pragnęła, wyprawiła go do domu, a odprowadzając na dworzec, tak zajęta była pożegnaniem, że Ksawery wskoczył do pociągu już w biegu.
W dniu ślubu otrzymali tylko jedną depeszę: od pani Aldony:

„Oboje z ojcem przesyłamy Wam, drogie dzieci, najserdeczniejsze życzenia szczęścia i rodzicielskie błogosławieństwo — stop — niech Wery przywiezie mi od Metera takie rękawiczki jak przed dwoma laty, koniecznie żółte — stop — Wasza matka“.

Więcej nikt o dacie ślubu nie wiedział. Życzenia od kolegów przyjęła sama Magda, gdyż udział w tej ceremonji Ksawerego pociągnąłby za sobą konieczność urządzenia kolacji, czyli zarówno koszty, jak i przerwę w oddawna przez oboje upragnionej samotności.