Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chciał teraz wraz z nią jechać do Warszawy, lecz i na to nie mógł sobie pozwolić. Pozatem Magda żądała, by siedział na wsi i pilnował interesów.
Odprowadzając ją na stację kolejową był pochmurny i kilka razy wracał do tematu już przesądzonego: Pojedzie do Warszawy bodaj na jeden dzień. Ona jednak, jak zwykle w tych rzeczach, była uparta. Pożegnali się i Ksawery zawrócił do domu.