Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nej herbaty i kazała wezwać do siebie pisarza prowentowego Macieja Zudrę.
Wszedł i skłoniwszy się stanął wyprostowany przed jej fotelem. Pani Matylda przyglądała mu się uważnie z jakimś groźnym wyrazem twarzy. Lubiła go zawsze, uważała za zdolnego oficjalistę i za oddanego sobie człowieka. Miała doń nieograniczone zaufanie. Teraz jednak, gdy wiedziała, że jest jej synem, wydał się jej nieprawdopodobnie obcy, daleki, nieokrzesany, niemal prostacki. Wszystko buntowało się w niej przeciw świadomości, że jego właśnie na świat wydała, że ten sztywny, służbisty młodzieniec może być jej synem, jej, wielkiej damy, którą drażniły pewne niedociągnięcia w wychowaniu nawet Goga.
I druga rzecz: co się kryje pod maską tego człowieka, pod maską posłusznego i sumiennego pracownika? Jaki umysł, jakie serce, jakie wartości. Obowiązek i poczucie zależności wytresowały go. Jaki będzie, gdy usłyszy prawdę, gdy pozna ją, gdy zrozumie, gdy przejmie należną mu pozycję?... Czy dorośnie wówczas do roli hrabiego Tynieckiego?...
Stara pani nie umiała sobie na to odpowiedzieć. Więcej, bo mimo woli dawała sobie odpowiedź zaprzeczającą. Niemal gardziła tym młodzieńcem, niemal buntowała się przeciw oczywistej prawdzie, że ten... służący może być jej synem. A z drugiej strony drżało jej serce. Z drugiej strony przenikał ją ból, że oto w zbrodniczy sposób wydarto jej dziecko, że jej dziecko skakano na gminne wychowanie, podstępnie zamieniono w parobka niemal.
I pragnęła, całą duszą pragnęła ekspiacji za nie swoje winy, wynagrodzenia mu tej wielkiej długoletniej krzywdy, krzywdy, która już do końca jego życia zapewne nie da się wyrównać.
W takiej rozterce przyglądała się mu, gniewna i wzruszona, pełna rozpaczy i odruchowej niechęci, wyrozumowanej miłości i odczuwanej nienawiści.
— Została odkryta rzecz ważna — zaczęła głuchym głosem. — Rzecz ważna dotycząca ciebie i mnie. Ciebie, mnie i rodziny Tynieckich. Dlatego cię wezwałam. Usiądź.
Wskazała mu krzesło, lecz on skłonił się:
— Dziękuję pani hrabinie. Postoję.