Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Oto po pewnym czasie Jan zbiegł z góry i telefonował z hallu do księdza kanonika Grudy.
— Pani hrabina bardzo prosi księdza kanonika, by ksiądz kanonik natychmiast był łaskaw przyjść do pałacu... Nie, pani hrabina jest zdrowa, ale prosi żeby natychmiast.
Nie upłynęło dziesięć minut, a kanonik zasapany i czerwony, ocierając po drodze kark chusteczką przeszedł szybko przez hall i poszedł na górę.
W kwadrans później Jan znowu przebiegł, zdążywszy tylko wyjaśnić, że sam nic nie wie i że go posłano, by przyprowadził dawniejszego kamerdynera, Aleksandra. Wkrótce zjawił się Aleksander, wystraszony i zgarbiony we dwoje.
— Tam do licha! — zaklął generał. — Cóż to się stało?!
Nikt z obecnych nie umiał mu wszakże na to odpowiedzieć. Zrezygnowali ze swej drzemki, pełni ciekawości siedzieli tu już od dwu godzin i nic. Nawet Kate, która musiała być au courrant całej tej niezwykłej awantury, odmówiła jakichkolwiek wiadomości:
— Idę po krople do apteczki i bardzo przepraszam, że nic więcej powiedzieć nie mogę. Muszę się spieszyć.
— Ale dla kogo krople, złotko? — starała się przytrzymać ją ciotka Klosia.
— Dla Aleksandra.
Dowiedzieli się jeszcze od Jana, że pani hrabina wraz z kanonikiem chodzili do pokoju zmarłej, ale i to niczego nie wyjaśniało, na odwrót, gmatwało wszystkie domysły.
A potem wszystko ucichło. Ksiądz śpiesznie wrócił do plebanii, Aleksandra musiano odwieźć bryczką, bo nie trzymał się na nogach. Gogo zamknął się u siebie, a Kate nie wychodziła od pani Matyldy.
Wieczorem do pani Matyldy wezwano lekarza. Obie ciotki rezydentki, które do jego wyjścia na posterunku wytrwały, dowiedziały się, że pani hrabinie nic nie grozi. Lekka niedyspozycja na tle niedomogi sercowej. Oto wszystko. Dwa dni odpoczynku w łóżku wystarczy.
Jednak stara pani nie zamierzała stosować się do zarządzeń lekarza. Już o ósmej rano była na nogach, wypiła szklankę moc-