Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nawet niejako odkrywcą Kuczymińskiego, gdyż po pierwszej jego książce, napisał aż cztery — rzecz niebywała — felietony o niej. To postawiło Kuczymińskiego na nogi. Wprawdzie bowiem krytyki Muszkata nie wpływały na poczytność, ale często wzniecały dyskusje prasowe, co zawsze wychodziło książce na korzyść.
Muszkat pisał zawile, mętnie, obficie. Lubował się metaforami, przepadał za tworzeniem słów nowych, nowych terminów i określeń, wyławianych skwapliwie z całej najnowszej literatury światowej, żonglowaniem synonimami, wycieczkami po argumenty do psychiatrii, socjologii, filozofii, historii i innych nauk. Przy jego fenomenalnej erudycji i sumienności, ostrożności w sądach posuniętej aż do relatywizmu, którego zresztą był czcicielem, jego krytyki były nie do strawienia dla normalnego inteligentnego czytelnika. Jak przez dżunglę trzeba było przegryzać się i przedzierać przez powikłane myśli, przez twierdzenia i przeczucia, przez analizy w poszukiwaniu opinii, zdania, przekonania krytyka. Niektórym się zdawało, że je wreszcie wyłowili, inni klęli bezpłodną przemądrzałość, sięganie lewą ręką do prawej kieszeni, umyślne niezrozumialstwo i szafowanie „izmami“.
Muszkat wiedział o tym i martwił się szczerze z tego powodu, lecz inaczej pisać nie umiał. W mowie zato odznaczał się jasnością, przejrzystością i doskonałą soczystą polszczyzną, dziwnie nie licującą z jego supersemickim wyglądem, z grubymi wargami, mięsistym nosem, karakułowego wijącymi się czarnymi włosami i z oleistymi oczami w czerwonych obwódkach, spoglądającymi trzeźwo z poza grubych szkieł w rogowej oprawie. Bardzo zamożny, prowadził podobno świetnie swoje interesy i odznaczał się wybitnym skąpstwem. Nikt nigdy nie widział go płacącego rachunek pod „Lutnią“ czy w innej knajpie. Słynął zato z usłużności i uczynności, posuniętej aż do granic żenujących.
— Szumnie wczoraj zafajdaniliśmy się. — nerwowo mówił Kuczymiński — to już doprawdy!...
Przyniesiono mu duży kufel piwa. Chciwie przypiął się doń i odstawił do połowy wypróżniony.