Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

każdy, kto w ciągu dnia tu wstąpił, lub zatelefonował z pytaniem o jednego z przyjaciół, nie omieszkał jednocześnie powiedzieć paru zdań o innych i o sobie.
Toteż gdy Gogo zadzwonił doń, zapytując kto jest, pan Dolmacz oświadczył:
— Jest już, proszę pana, tylko książę i dr Muszkat, ale zaraz przyjdą panowie Chochla i Tukałło.
— Jakto przyjdą! Przecież mieli być gdzie indziej?
— Tak jest, proszę pana, siedzą jeszcze w Kresowym, ale tam flaki dziś nie dobre i pan Tukałło się obraził. Pan baron Irwing będzie po dziesiątej, bo jego wóz stoi przed kinem „Ateny“, a pan Kuczymiński właśnie wchodzi. Czy szanownego pana prędko się możemy spodziewać?
— Nie wiem. Pewno dziś nie przyjdę. Dziękuję panu.
— Moje uszanowanie panu.
I pan Dolmacz odłożył słuchawkę, okrągłym ruchem strzepnął nieistniejący pyłek z klapy fraka i ruszył do ostatniej sali w poczuciu dobrze i godnie spełnionego obowiązku.
Kuczymiński witał się właśnie z księciem i z Muszkatem, niewyraźnie uśmiechnięty, blady o niecierpliwych nerwowych ruchach. Gorzej znosił alkohol od innych i był jeszcze zupełnie roztrzęsiony. Nigdy nie wyróżniał się dobrym zdrowiem. Był mały, szczupły o zapadniętej klatce piersiowej, już łysiejący niespełna trzydziestki. Mówiąc gestykulował rękami o długich, pięknych palcach, zdradzających powołanie pianisty. Istotnie, zanim całkowicie poświęcił się pisarstwu, studiował w Konserwatorium i rokowano mu nawet dobrą przyszłość. W jego gestykulacji było coś oryginalnego i rzucającego się w oczy. Żaden ruch nie był wykończony, każdy ulegał w środku jakby nagłemu zahamowaniu. Był to jakby projekt, szkic gestu. Mówił zresztą i pisał podobnie. Jego utwory nie zdobyły jeszcze pewnej marki, ani dostatecznej popularności. Miał już jednak swoich zdecydowanych zwolenników i takich, którzy odmawiali mu nawet talentu.
Do największych entuzjastów twórczości Kuczymińskiego należał dr Mieczysław Muszkat, pod „Lutnią“ zwany Mońkiem, krytyk literacki jednego z wielkich dzienników stołecznych. Był