Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— O literze „l“.
— Cóż to ma do rzeczy?
— Bardzo dużo. Czyż nie zauważył z was żaden, że wszyscy wielcy, historyczni ludzie, których myśl i czyn ugniatały glob ziemski, mieli w swoich imionach lub nazwiskach literę „l“? Za dawnych czy za dzisiejszych czasów. Mogę ich wyliczyć pół kopy. Aleksander Macedoński, Alcybiades, Juliusz Cezar, Hannibal, Napoleon, Hitler, Atylla, Kemal Pasza, Karol Wielki, Lenin, Wellington, Wilson, Clemenceau, Cromvell, Mussolini, Jagiełło, Salazar, Piłsudski, Roosevelt.
— Rzeczywiście ciekawe — zdziwił się Chochla.
— Ale są i wyjątki — zastrzegł się Polaski.
— Masz na przykład bez litery „l“ Dżingis Chana, Scypiona Afrykańskiego, Washingtona, dalej Sobieskiego, Batorego...
— Nie przeczę, że są wyjątki, — zgodził się Tukałło, ale w olbrzymiej większości wypadków spotykamy „l“ lub „ł“. Znowuż dla twórców religii charakterystyczna jest litera „u“. Budda, Konfucjusz, Zaratustra, Jezus Chrystus, Luter. A teraz zauważcie, że w moim nazwisku jest aż dwa „ł“ oraz jedno „u“ i wyciągnijcie z tego wnioski. Sam nic nie powiem.
W sypialnym pani Jolanta wzięła Kate pod rękę miękko i pieszczotliwie:
— Wiele sobie obiecuję po znajomości z panią — powiedziała. — Nie lubię ukrywać uczuć i muszę pani powiedzieć, że mam dla pani więcej niż sympatię.
— O, pani jest naprawdę zbyt dobra — nie bez zdziwienia odpowiedziała Kate.
Pani Jolanta uśmiechnęła się:
— Byłam przygotowana na takie ostrożne i nakazujące dystans słowa. Dlatego też nie zraziły mnie bynajmniej.
— Ale źle mnie pani zrozumiała.
— Zrozumiałam dobrze. I nie obrażam się. Pani w ogóle unika zbliżania z ludźmi. Więcej, bo pani jest przeświadczona, że wypływa to z jej natury. Prawda?
— Być może.
— Na pewno. Ale ja patrzę na panią oczami malarza i widzę, mam wrażenie, pani treść lepiej niż pani sama.