Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jolanta pomadką do ust narysowała Polaskiemu zawiesiste wąsy i hiszpańską bródkę, Gogo siedział pod stołem, badając główniejsze mięśnie jej łydek, Drozd robił fordanserowi scenę zazdrości o jakiegoś rudzielca, a ja rozglądałem się się zdumiony i dotknięty w mojej godności człowieczej po tej menażerii, szukając na próżno odpowiedzi na pytanie: skąd ja się znalazłem w arce Noego.
Gogo zmieszał się i powiedział:
— Zmyślasz, Sewer. A zresztą byłem rzeczywiście zalany i nic nie pamiętam.
— Doszczętnie zalany — zaśmiała się pani Jolanta.
— Jeżeli zachowałem się wobec ciebie nieprzyzwoicie — zwrócił się do niej Gogo — najmocniej cię przepraszam.
— Ach, byłeś bardzo zabawny. Czy wie pani czym mnie przez cały czas bawił?
Kate uśmiechnęła się prawie swobodnie:
— Trudno mi się domyślić.
— Zachwytami nad panią!
— Czy i tam, pod... stołem?
— Nie myli się pani — wybuchnęła długim śmiechem. — To właśnie było najnikczemniejsze. Sewer, co ja mu wtedy podziałam?... Aha, że powinien zostać masażystą, ale dla panów. Żadna kobieta nie miałaby dość cierpliwości, by wysłuchać przy tym zabiegu tylu komplimentów pod adresem innej. A pamiętacie, jak Polaski pokłócił się z Fredem, gdy Fred Goga chciał wyciągnąć spod stołu?
Kate powiedziała spokojnie:
— Wie pani, że dlatego właśnie wolę nie towarzyszyć mężowi w tych eskapadach, by nie patrzeć na podobne sceny. Mnie na pewno nie zabawiłyby i wolę sobie wyobrażać, że podczas tych przyjacielskich wędrówek po restauracjach i dancingach, moi znajomi zachowują się kulturalnie. Nie mówię tego przez pruderię. Nic nie mam przeciw temu, by każdy wybierał sobie takie rozrywki, jakie go pociągają. Ale wołałabym nie dowiadywać się o rzeczach, które przekraczają granice mego zmysłu humoru, a nie zaspakajają mego zmysłu estetycznego.
Tukałło skinął głową: