Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Otóż to wy mnie potrzebujecie. Tak, wy. A ja poświęcam się i karmię was mlekiem mej piersi. Po prostu z litości.
— Tak mówisz? No dobrze. Zgadzam się przyjąć to, jako podstawę sporu. Wyjaśnij mi tylko, dlaczego wybrałeś nas, a nie członków kółka sportowego „Achilles“?
— Bo nie lubię się trudzić. Wyłożenie tych samych myśli ludziom o niskim poziomie umysłu kosztowało by mnie więcej wysiłku. Chociaż jak widzę z tej rozmowy, nie o wiele więcej.
— Poświęć się i odpowiedz mi jeszcze na jedno. Dlaczego zdobywasz się na cięższy trud jeżeli chodzi o kobiety. Przypuszczam, że mniej wysiłku kosztowałaby cię edukacja takiej Luty Woroniczówny, niż twoich Zosiek, Maniek i Helek.
Tukałło wzruszył ramionami:
— Nie robię w stosunku do nich żadnych wysiłków. Zwracam je światu w idealnie tym samym stanie duchowym, w jakim świat mnie nimi obdarzył. W ogóle nie rozmawiam z nimi. Rozbierz się najdroższa, ubierz się najdroższa, przyjdź w piątek. To jest wszystko, co opłaca się mówić kobietom. Reszta to strata czasu i słów:
— Sam w to nie wierzysz — odezwał się Irwing.
— Wierzę. Kiedy byłem młodszy i mniej doświadczony, zadawałem jeszcze pytanie: — Cóż u ciebie słychać najdroższa? — Później przekonałem się, że to niebezpiecznie. Niepodobna sobie wyobrazić, ile w odpowiedzi na takie retoryczne pytanie kobieta może naćwierkać. Straszne. O krewnych, o znajomych, o maszynce do kawy, o pękniętej pończosze, o narzeczonym, a co ona powiedziała, a co on powiedział, a co ona na to. Straszne.
— Zgadzam się, jeżeli chodzi o kobiety tego poziomu — przytaknął Polaski.
— A jeżeli chodzi o wyższy poziom, to proszę cię, porozmawiaj chociażby z tą Woroniczówną. Zakwasi cię swoimi chybotami jaźni, antlnomiami instynktownymi, Marcelem Proust‘em i mistyką flagellantów. Czy nie na jedno wychodzi?
Polaski zaprotestował:
— Nie na jedno. A zresztą po co ją bierzesz jako przykład. Mówiliśmy przecie o pani Kate.