Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

moją żoną, będziesz moją królową... Kate!... Zaklinam cię, nie odmawiaj... To byłaby moja śmierć! Kate! Powiedz... powiedz... Nie odepchniesz mnie?...
— Nie. Gogo — odezwała się cicho.
Szalone szczęście zacisnęło mu krtań. W pierwszej chwili chciał ją porwać w ramiona, lecz zabrakło mu śmiałości. Stała przed nim jasna, wysmukła, z dobrym i rozumnym uśmiechem, w którym była jakby serdeczna łaskawość. Jej włosy koloru złocistej słomy, zaczesane gładko i spadajce w długich lokach, nadawały twarzy wyraz dziewczęcy, prawie dziecinny, a szafirowe oczy patrzyły prosto, głęboko i odważnie. I Roger zrozumiał, że nie napróżno powiedział jej, że będzie jego królową.
Sama podała mu obie ręce. Całował je i szeptał porywczo:
— Boże, jaki ja jestem szczęśliwy! Kate! Kasieńko najdroższa! Jedyna... Obsypię cię brylantami, kwiatami... Zadziwię tobą świat, olśnię tobą świat!.. Rozsadzi mnie chyba pycha, że mam taką żonę!... Kate!... Ubóstwiam cię, uwielbiam...
— Panienko Kasiu — odezwał się za nimi zdyszany głos. — Czy tu jest panienka Kasia?...
Pokojówka Herta wbiegła na taras i zawołała:
— Prędko, panienko, Michalince znowu zrobiło się niedobrze! Ledwie dyszy!
— Dobrze, już idę — skinęła głową Kate. — Przepraszam cię, Gogo. Muszę biednej Michalince zrobić zastrzyk kamfory.
Przeszła prędko przez salę balową, gdzie kilkadziesiąt par tańczyło kujawiaka, przez szereg pokojów, aż do kredensu, gdzie stała apteczka. Ostatnimi dniami często do niej musiała zaglądać. Stara poczciwa Michalinka, niegdyś mamka i niańka Goga, a od lat klucznica w pałacu, zapadła na ciężką niedomogę serca.
W kredensie panował tłok i rejwach. Raz po raz wpadali lokaje z brzęczącymi od szkła tacami, w wielkie dzbany nalewano kruszon, orszadę, na kryształowych kloszach układano owoce i ciasta. Tu też pan Maciek kalkulował rozmieszczenie gości i przyjezdnej służby po pokojach gościnnych i oficynach, pochylony nad listą gości, raz po raz odrywał się od niej, by wydać dyspozycje, by wydzielić nowe paczki świec.