Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Gogo, wiele panien podpiera ściany. Nie możesz wciąż tańczyć z Kate.
— Mamo — powiedział szeptem — ja... ją kocham.
Stara pani podniosła lorgnon do oczu:
— O?.. Czy sądzisz, że jest to twoją wyłączną tajemnicą?...
Roger wzruszył ramionami:
— Nie zamierzam kryć się z tym. Gotów jestem powiedzieć to każdemu.
— Sądzę, że postąpisz rozsądniej mówiąc to jej — z lekką ironią odpowiedziała pani Matylda i odeszła do grupy starszych pań. Po chwili zobaczyła, że Roger wychodzi z Kate na taras i pomyślała:
— No, nareszcie.
Przez jedno mgnienie ogarnął ją niepokój: — czy Kate nie odmówi mu ręki?... Ale już w następnej chwili uspokoiła się. To było zupełnie wykluczone. Taka dziewczyna jak Kate, z jej absolutnym taktem, z jej wysublimowanym obejściem, nie dopuściłaby nigdy do oświadczyn, gdyby nie zamierzała ich przyjąć. Ma już przecie dziewiętnaście lat, a umie rozumieć życie, jak kobieta dojrzała.
I nie myliła się stara pani. Kate, wychodząc z Rogerem na taras, dobrze wiedziała, że kuzyn poprosi ją o rękę i była zdecydowana oddać mu ją. Była zdecydowana, chociaż zespół uczuć, jakie żywiła dlań, nie wydawał się jej czymś dorastającym do miana miłości. Nie, nie była w nim zakochana. Miała dlań wiele życzliwości, sympatii, w ciągu tych trzech tygodni zdążyła polubić go i ocenić w nim te zalety, które miał niewątpliwie: szczerość, bezpośredniość, szerokość gestu i dumę w dobrym stylu. Nie z racji tych zalet jednak gotowa była zostać jego żoną, ale po prostu dlatego, że wyczuwała życzenia ciotki Matyldy, wobec której miała wiele zobowiązań natury moralnej i materialnej. Zresztą rozumiała sama, że małżeństwo z Gogiem będzie dla niej karierą.
Roger stał przy niej i mówił głosem, który drgał pomimo pozornego opanowania:
—...kocham cię, Kate, jak jeszcze nigdy nikogo nie kochałem, jak nie kochałem samego siebie. Bądź moją! Nie będziesz