Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ta zła kobieta cierpiała wprost na manję wprowadzania do biura jakiejś więziennej dyscypliny, zawziętego, twardego rygoru, ustawicznego szpiegowania, donosicielstwa, kontroli, przypominającej rewizje policyjne. Anna nie mogła zaprzeczyć, że wszystko to wychodziło na korzyść firmy, dziwiła się tylko pobudkom zajadłości panny Stopińskiej. Robiła karjerę, to prawda, lecz cóż jej mogło to dać za radość? Nawet Minz, który miał dla niej całkowite uznanie i takie zaufanie, że nieraz po kilka dni nie przychodził do biura, przecież jej nie lubił, a reszta? — trudno powiedzieć, by tylko nie cierpiano panny Stopińskiej. Była to nienawiść. Schlebiali jej niektórzy i nadskakiwali. Tych traktowała z pobłażliwością, lecz większość musiała znosić od niej najdotkliwsze szykany i przyjmować je w milczeniu, gdyż za najmniejszy odruch obrażonej godności mściła się bez litości, a o zamachu na swoją wszechwładzę nie zapominała nigdy. Była o nią wręcz chorobliwie zazdrosną, a że umiała postawić na swojem, świadczył chociażby fakt, że ilekroć dyrektor zmienił jej zarządzenie, w jakiś tajemniczy sposób działo się tak, że wychodziło to przedsiębiorstwu na szkodę.
O życiu prywatnem panny Stopińskiej w Mundusie nie wiedziano nic. Krążyły wprawdzie różne plotki, opowiadano o jakimś dentyście, który miał uciec sprzed samego ołtarza, o malarzu, w którym się kochała bez wzajemności i inne takie rzeczy.
Anna nie interesowała się tem i nie wierzyła z zasady plotkom, chociaż w danym wypadku nietrudno było uwierzyć, że ta nieładna oschła kobieta mogła mieć różne zawody sercowe i niepowodzenia, za które mściła się teraz na wszystkich.
Samo uczucie zemsty dotychczas dla Anny było też niezrozumiałe. Poznała je dopiero wraz z chorobą Lituni. Początkowo chciała nawet złożyć na pannę Zofję

321