„Sportpolu“ i on nauczy nas kierować łodzią, bo to będzie mechanik.
Jak Pan do nas przyjedzie, to już będę umiał obchodzić się z łodzią. Mamusia mówi, Pan jest bardzo zajęty i że na Hel nie przyjedzie. Ale ja wiem, że Pan przyjedzie, bo bardzo za Panem tęsknimy. A i Pan musi wypocząć. Nigdy morza nie widziałem i jestem strasznie ciekawy, czy naprawdę wywiera tak silne wrażenie, jak to piszą w książkach?
Przysłali nam z Helu pocztówkę z fotografją tej willi, gdzie będziemy mieszkać. Nazywa się, „Niezabudka“ i jest dość ładna, chociaż drewniana.
Niech pan koniecznie przyjedzie, bo będzie nam bardzo smutno. Przecie my z Mamusią, oprócz Pana nikogo bliskiego na świecie nie mamy. Tak cieszę się, że na jesieni zamieszka Pan z nami. To dopiero będzie cudowne.
Teraz całuję Pana bardzo mocno i ściskam
P. S. — Mamusia zasyła serdeczne pozdrowienia. Sama nie pisze, bo jest zmęczona.“
Andrzej dwukrotnie przebiegł oczyma zapisany arkusik i każde słowo kaleczyło mu serce, każde wołało go tym znajomym dźwięcznym głosem, jego syna. Ileżby dał za to, by móc teraz krzyknąć szoferowi: — „Zawracaj do Warszawy!“ — A jednak nie mógł. Och, mniejsza o sprawy „Adrolu“, mniejsza o walkę z hjenami zbożowemi… Ale nie ma prawa wracać do Ewy, nie ma prawa odnawiać jej nadziei, nie ma prawa…
Oszalałby z tej męki, gdyby nie możność zmuszenia siebie do pracy, do myśli o rozpoczętej przeciw niemu wojnie, w której musi zwyciężyć, albo przegrać całą sprawę, nietylko z własną stratą, lecz ze szkodą kraju.
A czekały go ciężkie trudy, czekały chwile, gdy cały wysiłek mózgu trzeba połączyć z najwyższym wysiłkiem woli, by nie dać się zaskoczyć, by zdołać wy-