Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

razie będę się starał jak najprędzej. Czy ordynacja Jordanowo podała powody zerwania kontraktu zbożowego?
— Nie. Ale dziś znowuż zarząd dóbr Łaszkowskiego przysłał wymówienie. Ci wyraźnie piszą, że wobec wahań cen rynkowych, byliby stratni…
— Jakto? Przecie w kontrakcie jest, że płacimy według rynkowych?…
— Widocznie ktoś obiecał im wyższe.
— Niesłychane. To wszystko robota tych samych rąk. No, zobaczymy! Dowidzenia.
— Dowidzenia… ale, czy może mam coś powtórzyć małżonce?…
— Co? Ach, tak. Niech pan powie, że przesyłam pozdrowienia.
Zapłacił rachunek hotelowy i już wsiadł do samochodu, gdy nadbiegł woźny z elewatorów.
— Co tam?
— List do pana dyrektora.
— Dziękuję. Jazda.
Wóz ruszył po nierównym bruku.
List był od Janka. Otworzył kopertę i zaczął czytać:

Kochany Panie Andrzeju!

Bardzo nam tu tęskno bez Pana, a najgorzej zmartwiło mnie to, że prędko się nie zobaczymy. Mamusia źle wygląda i jak najprędzej chce jechać nad morze. Za parę dni wyjeżdżamy. Mamusia była u mego dyrektora i ten powiedział, że zgadza się zwolnić mnie wcześniej na wakacje i że napewno przeszedłem do piątej klasy. Jutro już nie pójdę na lekcje.
Byłem dziś z mamusią w „Sportpolu“ (w tym wielkim sklepie na Mazowieckiej) i wybraliśmy śliczną łódź motorową. Wprawdzie jest nieduża i tylko 12-konna, ale zato bardzo ekonomiczna. Spala tylko osiem litrów benzyny na sto kilometrów. Prawda, że to nie dużo? Ale myśmy oglądali model, a naszą, (taką samą) przywiezie nam na Hel, gdański przedstawiciel