Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wówczas przestrzeń, a dziś czas złagodziły, zatarły, zmiękczyły cios, zdawałoby się najstraszniejszy.
Zdawał sobie z tego sprawę, lecz czuł do siebie żal i niechęć. Powracał zwolna z rosnącem uczuciem samotności. Skrupulatnie i rzeczowo wyjaśnił urzędnikowi, jak ma być urządzony grób, zamówił pomnik i zapłacił, choć cena wydała mu się wygórowana.
Ciotka Strumiłłowa mieszkała na Miodowej. Była to stara panna zakonserwowana w naftalinie i lewandzie, od których aż dusiło w przeładowanem meblami mieszkanku. Uchodziła za dewotkę, a jej gorliwość religijna znana była szeroko z tego, że spowiadała się jednego dnia u dwóch księży, wychodząc z założenia, że jeden może się mylić. Kompilując obie zadane pokuty, znajdowała ich średnią proporcjonalną i tę sumiennie wykonywała.
Filantropję uważała za grzech śmiertelny, za pomniejszanie liczby kandydatów do Królestwa Niebieskiego, to też starannie jej unikała, hojnie natomiast darząc potrzebujących bliźnich naukami moralnemi i szturchańcami jeżeli tamowali jej dostęp do ławki przy wielkim ołtarzu.
Poza temi objaśnieniami Dowmunt niczego więcej od ciotki Klotyldy nie dowiedział się.
Z początku nie poznała go i wzięła za sekwestratora z Kasy Chorych, zkolei przeraziła się, że Andrzej powrócił do kraju, „gdzie bez pracy niema kołaczy“, a ona, stara ciotka, sama nie ma z czego żyć, a jeszcze jej służąca dwa talerze i kryształowy lichtarz zbiła.
Uspokoiła się dopiero, gdy Andrzej zapewnił ją, że ma zamiar kupić majątek, założyć fabrykę, czy wogóle pomyśleć o ulokowaniu kilka miljonów złotych. Wówczas rozpogodziła się i podreptała po konfitury z róży. Zamiast konfitur przyniosła jednak listę składek na budowę ambony w którymś kościele. Andrzej wszakże odmówił, co wywołało dłuższą tyradę na temat rodu Dowmuntów, który niejeden kościół ufundował.
Andrzej miał już dość i naftaliny, i ciotki, i rodu Dowmuntów. Pożegnał się i poszedł na obiad. W restau-