Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ry doszedł do apogeum w chwili, gdy pan Rzecki wzniósł toast za szczęście narzeczonych, ogłaszając temsamem urbi et orbi fakt ich zaręczyn.
Jedynym dysonansem było to, że w tym właśnie momencie ciotka Sipajłłowa dostała czkawki ze wzruszenia i musiała wstać od stołu.
Tegoż wieczora Dowmunt odjechał do Warszawy.



VI.

Organizacja „Adrolu“ posuwała się szybko i Dowmunt nie mógł znaleźć słów uznania dla doktora Grzesiaka, który okazał się nietylko skrupulatnym wykonawcą poleceń, lecz i pełnym inicjatywy kierownikiem firmy. Jego wrodzona ostrożność i przezorność świetnie harmonizowały z rozmachem właściwym naturze Dowmunta, co musiało dawać dobre rezultaty. Dotychczas rozpoczęto prace inwestycyjne w kilku większych majątkach pod Baranowiczami i w Lubelszczyźnie oraz w kilkunastu gospodarstwach chłopskich w różnych punktach kraju. Dowmunt po przyjeździe z Nieszoty zastał gotową do podpisu umowę na fabrykację traktorów i motorów Diesla. Produkcję tę miały rozpocząć do spółki z „Adrolem“ zamknięte już od roku zakłady przemysłowe „Turner i Solański“ w Częstochowie. Przygotowane były również plany budowy standartowych fabryczek przetworów ziemniaczanych i projekt kontraktu z kopalniami węgla.
— Obliczyłem, — wyjaśnił dr. Grzesiak, — że w przecieągu pięciu lat będziemy mogli podwoić konsumcję węgla w kraju. I związek przemysłowców węglowych przyznał mi rację. Jeżeli nawet nie będziemy zbytnio liczyć na konsumcję przemysłu rolnego, idącego dotychczas przeważnie opałem drzewnym, to jednak jestem przekonany, że umiejętna propoganda doprowadzi do zupełnego wyparcia drzewa marnowanego na opał. Prze-