Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że będzie je wychowywała, pieściła i kochała. Cóż więcej? Mąż jej, będzie to poważny, rozumny gentleman, zapewne młody i przystojny, którego oczywiście będzie kochała, bo dlaczego nie miałaby kochać przystojnego i rozumnego gentlemana, który ją wybierze za swoją żonę?
Dotychczas nie kochała żadnego mężczyzny, chociaż nie jeden bardzo się jej podobał. Flirtu, właściwie mówiąc, wogóle nie znała. Może dlatego, że mężczyźni nie zbliżali się do niej z takiemi zamiarami, może dlatego, że flirt nie leżał w jej naturze. Wprawdzie nieraz odczuwała niepokoje dojrzewającego w niej instynktu płci, a nawet miewała sny całkiem nieprzyzwoite, ale karciła to w sobie surowo, wzywając do pomocy swoją pobożność i zamiłowanie do pracy, której oddawała się z prawdziwym temperamentem.
W takim właśnie stanie znajdował się inwentarz jej życia wewnętrznego, gdy do Nieszoty przyjechał Andrzej Dowmunt.
Przyjazd jego stał się dla całego domu sensacją. Pasjanse poszły w kąt, a obie ciotki rezydentki biegały drobniutkiemi kroczkami szepcząc sobie po kątach wielkie tajemnice. Władysław samorzutnie zmienił codzienną kurtkę na frak i nakrył stół odświętną porcelaną. Pani Rzecka klarowała mężowi o swojej nieomylnej intuicji, przyczem tak pociągała nosem, jakby już czuła w powietrzu zapach pomarańczowego kwiatu. Pan Rzecki bębnił palcami po skórzanej poręczy fotela, a ktoś o dobrze rozwiniętym słuchu, mógłby w tem bębnieniu odszukać rytm bardzo pięknej melodji znanej pod nazwą „Veni Creator“.
Dowmunt był w świetnym humorze. Sypał dowcipami i zachowywał się niemal młodzieniaszkowato. Siedząc przy stole obok Marty nie starał się ukrywać, że właśnie dla niej tu przyjechał, ani tego, że Marta znowu wywarła na nim bardzo miłe wrażenie. Był dość spostrzegawczy, by zauważyć ogólny akceptujący nastrój i że tej dużej ładnej pannie niewątpliwie się podoba.
Zawsze żywa, roześmiana, teraz podniecona ogólnym