Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Uważasz, Ignacy, baby to mogą świat do góry nogami przewrócić, bo trzymają z djabłami...
— I pewno — potwierdził Ignacy.


ROZDZIAŁ 16.

We wtorek Nikodem wraz z Krzepickim byli u mecenasa Licuńskiego, specjalisty od spraw rozwodowych, a w środę po raz ostatni u nadkomisarza Reicha, na ręce którego złożyli sto tysięcy złotych.
We czwartek zaś z Dworca Głównego odchodziły dwa pociągi w dwóch przeciwnych kierunkach. W jednym siedział skulony, stary, trzęsący się na całem ciele człowieczek. W drugim prezes Państwowego Banku Zbożowego, wesoło żegnający się z gronem przyjaciół, odprowadzających go życzeniami i powinszowaniami.
I staruszek nie był samotny. W drugim rogu przedziału siedział krępy mężczyzna o czerwonej twarzy, z prawą ręką ukrytą w kieszeni palta charakterystycznym ruchm, który w danym wypadku był raczej wynikiem profesjonalnego nałogu, nie zaś potrzeby.
Pociąg „Warszawa-Berlin“ odszedł pierwszy. W niespełna dziesięć minut po nim ruszył drugi na Białystok-Grodno.
Ze stopni wagonu zeskoczył ostatni Krzepicki, który w urywanych zdaniach składał szefowi pośpieszną relację z rozmowy, jaką przeprowadził z Kunickim przed jego odjazdem w Urzędzie Śledczym. Ze sprawozdania tego wynikało, że Kunicki nie robił żadnych trudności, że jest zupełnie zrezygnowany i złamany, że udzielił informacyj i wyjaśnień, dotyczących interesów Koborowa nowemu administratorowi, którym z woli narzeczonego i plenipotenta właścicielki zostaje Krzepicki.
Dyzma był zupełnie zadowolony.
Rozlokowawszy się w pustym przedziale, zaczął rozmyślać o swej nowej roli.
Niewątpliwie trzeba teraz zrzec się prezesury banku. Bo i co mu po tym całym banku? Kolosalne dochody