Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ła się po pauzie, strząsając popiół. — Nie obrażaj się o to, bo jeśli o mnie chodzi, dodaje ci to jeszcze więcej wdzięku. Jesteś dziecinny. Wyolbrzymiasz rzeczy małe, dopatrujesz się przepaści tam, gdzie są zaledwie dołki, obawiasz się tragedyj w sprawach, w których może być mowa jedynie o sprzeczkach. Wiem, że mnie nie kochasz i że nie pokochasz nigdy. Godzę się z tym, zaś z tym łatwiej, że i dla mnie to jest dogodne. Nigdy mi przez myśl nie przejdzie, by coś istotnego miało nas wiązać. Masz rację, że byłby to nonsens. Tak to rozumiałeś?
Justyn poprawił się na fotelu.
— Nie było w tym intencji obrazy…
— Zapewne. Więc teraz posłuchaj: niczego od ciebie nie chcę, nie ponosisz żadnej odpowiedzialności. Jestem już dojrzałą kobietą i wiem co robię. Podobasz mi się pod każdym względem. Jesteś piękny. Jesteś wrażliwy i namiętny, masz wiele subtelności i wdzięku. Umiem to ocenić. Ale żoną twoją nie zostałabym nawet wtedy, gdybyś o to błagał. Mam dość doświadczenia, by wiedzieć, że możemy być świetną parą kochanków, lecz nigdy małżeństwem. Co zaś dotyczy twoich skrupułów… Mój drogi! Nie chcę łudzić cię, że jesteś jedynym mężczyzną w moim życiu. Miałam ich kilku. Nie popełniasz tedy żadnej zbrodni. Nie krępuję cię też w najmniejszym stopniu. Zgodzę się na rozstanie w każdej chwili, z końcem twego słowa. A nawet bez słowa. Wystarczy. być nie przyszedł. Zrozumiem to i bądź pewien, że nie będę nagabywała. Ale bądź rozsądny…
Wstała i usiadła tuż przy nim:
— Bądź rozsądny. Nie zakochasz się we mnie z pewnością, ale przecież nie możesz zaprzeczyć, że ci się podobam, że działam na twoje zmysły, że przy mnie nie możesz ich opanować tak samo, jak i ja swoich przy tobie. Chcesz być uczciwym, ale przecież nie zamierzasz stać się purytaninem. Wcześniej czy później nieuchronny przypadek zetknie cię z jakąś kobietą. Znajdziesz się w ramionach innej, pochlebiam sobie, może brzydszej, może mniej pożądanej, może po prostu płatnej.
Justyn słuchał w milczeniu.