Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czyż nie mam racji?… No, powiedz sam… Zupełnie inaczej przedstawiałaby się sprawa, gdybyś był żonaty, czy zaręczony, czy w jakiś inny sposób związany z inną kobietą. Ale ty przecież jesteś zupełnie wolny. Nieprawdaż?
— Jestem wolny — powtórzył za nią.
— Na więc? Skądże te niemądre skrupuły? Oboje rozporządzamy sobą i… oboje siebie pragniemy…
Powoli nagim ramieniem, z którego zsunął się śliski jedwab kimona, otoczyła jego szyję i dotykając wargami jego ucha dodała:
— No, spróbuj skłamać, że mnie nie pragniesz, spróbuj… Spróbuj zaprzeczyć, że nie drżysz tak, jak ja, że krew twoja nie łomoce ci w skroniach, że nie mroczy ci się myśl… Powiedz, powiedz… powiedz…
Tuliła się doń coraz mocniej, coraz namiętniej, aż oplótł ją porywczym uściskiem i wpił się w jej usta.


ROZDZIAŁ V

„Kochany Marku! — W poprzednim liście pisałem Ci, że przeżywam szaloną i niedorzeczną epokę mego życia. Teraz, po dwóch tygodniach widzę, że jest to również epoka najbardziej wstrętna. Brzydzę się siebie. Brzydzę się swego ciała, jak zapoconej cuchnącej odzieży. Czy znasz to uczucie? Strzeż się przed nim. Wprost dusi. Obawiam się, że rozwija się we mnie pogarda dla mojej słabości. Nie umiem wyzwolić się spod tyranii tego narkotyku.
Nie zrozum mnie fałszywie. Jej, tej kobiety, o nic nie oskarżam. Nie ona jest dla mnie narkotykiem, tylko moja imaginacja, która trzyma mnie w więzach. Wydaje mi się czasami, że tylko jakieś wielkie nieszczęście zdoła mnie wyzwolić. Gdybym mógł ją pokochać! Wiem, że wówczas znalazłbym kompromisowe warunki do pogodzenia się z sobą. Ale samo przypuszczenie takiej ewentualności wydaje mi się czymś potwornym. Po raz pierwszy w życiu nienawidzę. I wiem, że moja nienawiść jest niesprawiedliwa, bo czyż ta kobieta może być odpowiedzialna za to, że jest tylko zwierzątkiem? Że nawet jej dusza