Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Markiza i inne drobiazgi.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jaśnie państwu do smaku! Komu się nie podoba, może się zabierać. Do tinglów! do bajzli! do zamtuzów! Tam wasze miejsce! Z Panem Bogiem!“ Zawstydzeni słuchacze zwiesili z pokorą głowy; nikt nie ruszył się z miejsca, prócz jakiegoś staruszka, który wysunął się po cichu. Tyran potoczył groźnym wzrokiem po sali i rzekł: „A teraz, dla kolegi Weselskiego, jako wykonawcy, jak również dla autora piosenki, potrójny kabaretowy*’. Sala zagrzmiała „potrójnym kabaretowym“. Conférencier złagodził nieco surowe oblicze i rzekł udobruchany: „A teraz, kolega Weselski odśpiewa wam jeszcze dwie piosenki: „Walc szału“ i „Hulaj dusza“. I tak się też stało.
Po numerze kolegi Weselskiego posypały się dalsze. Były tam i bajeczki, i „morały“ i żydowskie anegdoty i nieodzowny „dziadek“ i kilka „jedynaczek“ z obiecującemi pseudonimami jak „milucha“, „przylipeczka“ i różne różności. Pod koniec pierwszej części programu pojawiły się i „gwiazdy“. Jedną z nich był liryczny tenor o miłym, dźwięcznym głosie i dużej dozie sentymentu i smaku; był to ulubieniec publiczności. Tego wieczora, po raz setny od trzech miesięcy, zniewolony okrzykami i żądaniami publiczności, odśpiewał swą najpopularniej-