Niech rozgłośnie a radośnie
Smutki płoszy jurny żart,
Przy tym znaku stań Polaku,
Dobry humor tynfa wart.
Niech się w pieśni ucieleśni
Namiętności wrząca chuć,
Dziewko hoża, wola Boża,
Więc tu do nas, do nas pódź.
Więc wesoło rozchmurz czoło,
Ciesz się ludu, śmiej i baw,
Upojenie, zapomnienie,
Niesiem wszystkich ziemskich spraw.
Po tym numerze, publiczność, mimo iż najżyczliwiej usposobiona przez energiczną wstępną apostrofę, zachowała grobowe milczenie. Parę zdawkowych oklasków — to i wszystko; szału i upojenia ani śladu. Żałosny debiutant, złożywszy studencki ukłon, znikł za kulisami, natomiast w jego miejsce zjawia się conférencier z objawami widocznego zdenerwowania na twarzy i odzywa się grzmiącym głosem: „Widzę, że nasza skromna zabawa artystów nie przypadła