Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/583

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
La Hire.

Cóż to? czyż ci nieznajomy
Sztandar twój własny? obraz Matki Bożéj? —

(Roztacza chorągiew).
Joanna (poglądając na nią z rozpaczą).

Ach! tak! — to Ona! — patrzcie, jak się sroży!
Jak z ócz jéj biją płomieniste gromy!

Agnieszka.

Co ci jest? przebóg! — Urojeń mamidło,
Czcza jakaś mara obłąkała ciebie. —
Patrz! wszak to tylko ziemskie malowidło,
Sama Najświętsza, z Aniołami w Niebie!

Joanna (okiem wlepioném w chorągiew).

Przyszła-żeś znowu, by gromić grzesznicę? —
Karz, karz! jam winna! jam cierpieć gotowa!
Ale te gniewu twego błyskawice —
Któż je wytrzyma?

Dunois.

Przebóg! co za mowa!

La Hire (do Du Chatela).

Cóż sądzisz o tém?

Du Chatel.

Nie śmiem rzec, co myślę,
Lecz nie od dzisiaj już mię ta myśl trwoży.