Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/146

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    „Ale się zgrai nie poddani tak snadnie —
    „Prócz głowy Jego — każda inna spadnie!“ —

    XXIV.

    Skoczył ku morzu; — jak błysk piorunowy,
    Miecz jego z pochew na powietrzu błysnął.
    Drgająca głowa i tułów bez głowy
    Padł mu pod nogi, z tłumu co się cisnął.
    Padają drudzy — lecz nakształt mrowiska,
    Ruchoma ciżba otacza go, ściska.
    On w lewo, w prawdo, tnąc ścieżkę krwawą,
    Z falą już prawie spotyka się w biegu: —
    O strzał już ledwo towarzysze z nawą —
    Łódź bliżéj jeszcze: — jak szybko, jak żwawo,
    Z rozpaczną siłą wiosłują do brzegu! —
    Ach! chwila jeszcze — a zbawić go mogą!… —
    On już fal morskich dotyka się nogą —
    Korsarze z czółna rzucają się w morze,
    Z szablami w zębach, ze strzelbami w górze:
    Zapamiętali, rozżarci, zajadli,
    Już skaczą na brzeg — na bitwę przypadli… —
    Ach! — Zemsta chyba teraz sił im doda! —
    Krwią serca jego rumieni się woda.

    XXV.

    Śród kul, i mieczów, i grotów miotanych,
    Bez ran, lub wcale nie czując zadanych,
    Przedarł się Selim — i ku morskiéj toni
    Biegł spotkać odsiecz, lub ujść od pogoni.