Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/142

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    „Gdy szyderstwo lub potwarz utopią weń miecze:
    „Trwożna o siebie próżność, wyprze się go, zrzecze,
    „I wstydzić się go będzie! — Precz te podejrzenia!
    „Nie skażą one mojéj Zulejki imienia! —
    „Lecz życie jest grą losu!“ — Po cóż zwlekać dłużéj,
    „Tu, gdzie nam nic wygranéj, wszystko zgubę wróży:
    „Tak, zgubę! — czyż mi jutro nie masz być wyrwana
    „Wyrokiem Giaffira, przemocą Osmana? —
    „Lecz dziś jeszcze na wieki zbędziem téj obawy.
    „Niech tylko wiatr swe skrzydła przypnie do méj nawy!
    „Raz złączonych na zawsze, o cóż bojaźń wzruszy?
    „Błądząc bez odpoczynku, pokój znajdziem w duszy.
    „Przy tobie, silny w czynach, śmiały w przedsięwzięciach,
    „Ląd, morze dla mnie jedno! — świat mój w twych objęciach! —

    „O! niech wre wściekła fala, niech grom w maszty bije,
    „Skoro ty mi tém tkliwiéj rzucisz się na szyję! —
    „Każda myśl, każde słowo, każde me westchnienie,
    „Będzie tylko modlitwą za twe ocalenie!
    „Najdziksza waśń żywiołów mniejszą trwogę wzbudzi,
    „Niżbyśmy tu drżeć mieli przed przemocą ludzi.
    „To skały, w pośród których nie ujdziem rozbicia;
    „Tam chwile niebezpieczne — tu każdy dzień życia! —
    „Precz złowrogie przeczucia! — ta chwila rozstrzygnie,
    „Czy nas los wtrąci w przepaść, czy miłość podźwignie?… —
    „W niewielu słowach skończę powieść mojéj doli,
    „Twoje jedno — wnet z mocy wrogów nas wyzwoli.