Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/136

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    „Widząc, jak święcie tajemnicę tai,
    „Przestał się lękać że mu była znana. —
    „Lecz tajemnica zbrodniarza i zbrodni,
    „Cięży jak łańcuch na sercu człowieka;
    „By się jéj pozbyć, pory tylko czeka. —
    „Skorom wzrósł — Harun uwolnił się od niéj. —
    „Tak Allah nieraz zbrodniarzom udziela
    „Sług, wykonawców — nigdy przyjaciela.

    XVII.

    „Com rzekł, Zulejko! dziko razi uszy,
    „Lecz dzikszą jeszcze być musi ma powieść.
    „Nie radbym głębiéj rozraniać twéj duszy,
    „Ale ci muszę szczerości méj dowieść. —
    „Widziałem drżenie, gdyś strój mój spostrzegła —
    „Noszę go zdawna, długo muszę nosić!
    „Ten, komuś dzisiaj na wiarę przysięgła,
    „Co cię o trwałość przysięgi śmie prosić:
    „Jest — hordą morskich korsarzów dowodzi!
    „Bez praw — prócz miecza; bez domu — prócz łodzi:
    „A których czyny, i o nich powieści,
    „Nie są dla uszu i duszy niewieściéj! —
    „Broń tę co widzisz, ich dłoń tu przyniosła,
    „Na znak mój blisko czekają ich wiosła:
    „I na nich czeka ta czara na stole.
    „Z niéj krzepią męztwo — mniejsza! jakim płynem —
    „Pijąc, nie pomną na Proroka wolę: —
    „Ach! gdybyż tylko kalali się winem!