Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/129

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    IX.

    Szat swych zasłonę, rzucił na stronę —
    Na skroniach jego, zamiast turbanu,
    Szal okręcony, jak krew czerwony,
    Dwoma końcami zwisa do stanu.
    W pasie z rzemienia, z obojéj strony,
    Zamiast nagłowią złotych sztyletów,
    Zdobnych w kamienie godne korony,
    Błyszczy żelazo dwóch pistoletów,
    U boku prosty miecz przypasany;
    Z ramienia krótki, w fałdy zebrany,
    Z rozwieszonemi na dół wyloty,
    Powiewa śnieżny płaszcz Kandyoty.
    Na piersiach kaftan — lecz z pod kaftana,
    W srebrzyste łuszczki zręcznie łamana,
    Zbroja od pasa sięga kolana;
    Dalsza w poziomém świetle ogniska,
    Greckim koturnem stopa połyska. —
    Gdyby nie wyraz oczu i twarzy,
    Gdyby nie ogień, co się w nich żarzy,
    Rzekłbyś, że prosty Galjongi Grecki[1]
    Lub że na lądzie Arnaut zbójecki.

    X.

    „Widzisz! — nie jestem, czém się być zdawałem!
    „A teraz mojéj posłuchaj powieści! —
    „Jeżeli smutna — nie ja ją pisałem
    „Ogniem mych wstydów i łzami boleści;

    1. Galjongi. Majtek. Na flotaah tureckich majtkami są Grecy, żołnierzami Turcy. Ubiór Galjongich jest bardzo malowniczy; widziałem w nim nieraz samego Kapudana Baszę, który go nosił wychodząc incognito. — Nogi ich jednak są nagie po kolana. — Opis obówia i zbroi w tekście jest podług stroju Arnautskiego rozbójnika, u którego mieszkałem w Morei: ma się rozumieć, że już był wtedy swojéj professyi zaniechał.